Strona:PL JI Kraszewski Listy do nieznajomego 29.jpg

Ta strona została skorygowana.
LISTY DO NIEZNAJOMEGO,
przez  J. I. Kraszewskiego.




IV.

Mówmy jeszcze o przeszłości. W krótkiéj naszéj z sobą po latach tylu rozmowie, i o latach tylu, rzuciłeś mi kilka razy pytanie: Czy pamiętasz?? Powinieneś przecie wiedziéć z doświadczenia, że pod koniec życia lepiéj się pamięta jego początki, niż pozawczorajsze dzieje. Bo téż naówczas na tkance mózgu, jeszcze niezapisanéj, głębiéj się wyciskała każda głoska żywota.
Nawzajem ja ci zwrócę twoje pytanie: czy pamiętasz? i dodam do niego nazwisko professora Hipolita Klimaszewskiego? Czy przypominasz sobie jego czarne, błyszczące oczy, ognia pełne, kruczy włos i uśmieszek twarzy kwitnącéj młodością? Była to sympatyczna postać. Tylko co naówczas wyszedł był jego Trembecki z komentarzem, pierwociny literackiéj pracy wielce obiecujące. Klimaszewski zbiérał współpracowników do swojego noworocznika; uśmiechała mu się przyszłość, był zdolny, pracowity, zapału pełen, studyami uniwersyteckiemi dobrze przygotowany do literackiego zawodu. Przebyliśmy z sobą długie a ciężkie godziny u Św. Piotra na Antokolu i u Św. Ignacego; Klimaszewski znikł mi z oczu zupełnie. Pamiętałem o nim tylko jako o człowieku, co mnie pierwszy skusił do pisania, zaprzągł do swojego Noworocznika i zachęcił do pracy. Przez długie lata nic nie wiedziałem o nim; głucha wieść chodziła, że zmarł z cholery za granicą. Po latach trzydziestu prawie, dowiedziałem się, że żyje. Literackiéj pracy jego nigdzie śladu nie było. Troska o chleb powszedni zaprzęgła go naprzód w obowiązki nauczycielskie; nieporozumienie jakieś i trochę buty szlacheckiéj nie dało mu dotrwać na miejscu. Gdym się o nim dowiedział, byłem w podróży, z Rzymu na Paryż powracając do kraju; postanowiłem zatrzymać się w Marsylii, aby dawnego znajomego pozdrowić. Zajmował miejsce w Ekonomacie kolei żelaznéj Morza Śródziemnego;