Strona:PL JI Kraszewski Listy do nieznajomego 36.jpg

Ta strona została skorygowana.

Co do treści, niewiele téż daléj zaszliśmy od drogi przez Adama utorowanéj; typami nowych poematów są zawsze „Dziady, P. Tadeusz, Wallenrod“. Od jego czasów do dziś dnia jedna się snuje przędza, rozmaicie barwiona.
W ostatnich tylko latach, jeśli nie w poezyi, to w prozie, a szczególniéj w obfitéj literaturze dramacznéj, daje się dostrzegać pewne lekceważenie stylu i zobojętnienie na doskonałość artystyczną. Któryś z naszych pisarzy dramatycznych utrzymywał, że na scenę nie warto jest pisać wierszem; — od tego aforyzmu do drugiego, że dla sceny nie warto się na styl bardzo zmagać i wysadzać, krok był tylko. W dziennikarstwie téż, które wypieka chléb na dzień jeden, zaniedbanie się widoczne. Lecz, przypomniawszy sobie płody Kiszki-Żgierskiego i kompanii, jeszcze narzekać nie możemy. Bywało gorzéj.
A gdy już i Kiszka-Żgierski wyszedł na scenę, czemużbym i o Krysztalewiczu nie wspomniał, którego deklamującego, śpiewającego i tańcującego poezye swe w kawiarence pokątnéj, naprzeciw Sw. Jana, przypomnisz sobie! fizyognomię smętną i na pół obłąkaną, wykrzywione buty i wytarty frak, opięty na chudém ciele, z oddętą kieszenią, cenne zawierającą manuskrypta, których arkusz dziesięć groszy kosztował. Niezmiernie żałuję, że pamiętników, które dla mnie pisał, a których stosy były, nie zachowałem potomności. W braku wypadków, zajmowały w nich wiele miejsca sny i widzenia. Tyle tylko sobie przypomniéć mogę.
Daruj, że ten list zająłem cały nieporządnie zszytemi przypomnieniami, — et haec olim...