Strona:PL JI Kraszewski Listy do nieznajomego 64.jpg

Ta strona została skorygowana.

Nad lichą krytykę, mającą pozory poważne, a czczą i pustą, niéma w świecie nic łatwiejszego. Największe arcydzieło daje się, przy pewnéj zręczności manipulacyi, zmieszać z błotem. Strony ujemne są wszędzie, jeśli się ich znaczenie podnie sie, zabiją one najpiękniejszą rzecz w świecie. Trochę dowcipu, odrobina erudycyi tuzinkowéj, dużo zuchwalstwa i wrzawy — effekt zrobią zawsze.
W literaturach obcych mamy najlepszy dowód, że rzeczywiście znakomite rozbiory i krytyki tylko tam się znajdują, gdzie analiza ma do czynienia z dziełem obudzającém poszanowanie. Zmusza ją to do głębszych studyów, do pewnego pomiarkowania, do surowszego ważenia się z każdém słowem, do większego baczenia na szczegóły. Takiemi krytykami szczycą się Shakespeare, Goethe, Dante, Schiller, Molière, Montaigne i t. p. Ale nawet z mniéj wybitnych postaci ktokolwiek z poszanowaniem i miłością był traktowany przez krytykę, choćby mu ona nie dodała, choćby ujęła blasku, zawsze do poznania lepszego przyczynić się musiała.
Dwa te czynniki są koniecznie krytyce potrzebne, równie jak smak, przenikliwość i bystrość pojęcia. Surowość może być w danych razach koniecznością sumienia, ale nie jest warunkiem wszelkiéj krytyki. Wniknąć w pisarza, rozjaśnić proces jego kreacyi, wykazać i to, co w nim jest wielkiem i potężném, i co słabém i ułomném, — obojga starając się wskazać przyczyny — to zadanie krytyka. O ile wiek i wpływy jego do kollaboracyi należały — jest również obowiązkiem.
W literaturach obcych mamy wzory niepospolite studyów krytycznych, na których nam zbywa zupełnie. Być może, iż się do tego przyczynia i to, że tło, na którém, w związku z niém, muszą występować postacie pojedyncze — jest nierozjaśnione Kochanowskiego nie zrozumié, kto nie zna wieku jego i otoczenia, a my wcale nie możemy powiedziéć, byśmy już tę epokę mieli w pełni i żywo przedstawioną. Kilka jéj figur ledwie błyszczy nam ja-