— No! Jordanie nieboże, rzekł Longin promotor, gdy znowu sprzątnąwszy jadło zasiedli na sofach — przystępuj do rzeczy.
— Cóż ja wam powiem? odparł żywo zagadniony — toż samo pono co drudzy? nie jednoż śni się nam wszystkim? każdy z nas zdobywcą wychodzi na świat, choć nie jeden żebrakiem powraca, nazwaliście mnie już Krezusem in spe, to wszystko zawiera w sobie. Chcę tylko pieniędzy i to mieć będę; gdy je pozyskam, jak użyję, nie wiem, ale przedewszystkiem grosza pragnę, tego nerwu wojny, którego do walki życia nie można mieć nigdy nadto.
— Ale nam przynajmniej powiedzieć możesz jak go myślisz zdobyć i którędy poń pójdziesz?
— Na jednej siedziemy ławie i zdaje mi się że podobną z Longinem iść myślemy drogą, odparł Hruszka, ja sobie obrałem także prawo.
— A myślisz iść w lewo, bąknął Longin.
— To pewna, że użyję wszelkich środków jakie są tylko w mocy człowieka, aby naszemu imieniowi stary jego blask przywrócić.
— Wyzłocić je chcesz na nowo jak starą chochlę, rozumiem, przerwał antagonista.
— Wszyscy pięknie umiecie mówić przeciw groszowi, o pogardzie złota, poeci śpiewają pioruny rzucając na sacra auri fames, wszyscy przecież na głód ten chorują; jam tylko szczerszy od drugich i powiadam z góry — złota! złota i złota! Muszę je mieć, będę je miał, zacznę od miedzianego grosza, od szelążka, od dydka... będę skąpił i ciułał, zbierał i chował, wydzierał tym, którzy użyć nie umieją. Każdy z was czegoś żąda jednego i jednem się ogranicza, ja wszystkiego chcę i łaknę bez końca — grosza naprzód jak podstawy, sławy potem, imienia, znaczenia, stanowiska... wszystkiego co świat dać może.
— No, a środki? spytał Longin, ja otwarcie powiedziałem, że myślę iść przebojem.
— Na co, kiedy można uniknąć walki? uśmiechnął się Jordan, — są środki inne i równie skuteczne, na
Strona:PL JI Kraszewski Metamorfozy.djvu/169
Ta strona została skorygowana.