się od samych kart zbierało u mnie, starczyło prawie na koszta wieczorów i herbaty.
Ale dom w którym była Surginowa i karty od rana do wieczora, nie mógł zbyt niepokalanej używać sławy. Młodzież się cisnęła jak na lep, bo doktorowa miała jeszcze siostrzenicę nieszpetną i swawolnicę zabawną, ale rodzice i żony mnie przeklinały....
Po odjeździe Surginowej, na której nową miłość patrzałem przez szpary, bom sobie życzył żeby mnie kto od niej uwolnił, bojąc się żeby to zbyt długo nie trwało i nie przeszło w rodzaj małżeństwa — jakoś byłem wolniejszy, ale w miarę jakem się grze więcej oddawał, dom mi opustoszał i nikt interesów nie chciał powierzać. Ogłoszono mnie za szulera, najniesłuszniej, jak sami widzicie... Potem pokłócili się parę razy u mnie przy kartach i przyszło do szturchańców, co nie polepszyło sławy domu, choć ja kpiłem sobie z tego... znów tedy poczęło być ciasno.
W takim stanie rzeczy trafia się, że przyjeżdża wdowa z córką, mająca gruby interes z moją massą księcia... przedawnioną sprawę, popsutą. Chodziło o pół miljona, za który dawano jej sto tysięcy, a sam czysty kapitał wynosił pięćkroć... Ktoś mnie nastręczył wdowie i zgłosiła się do mnie. Była w stanie najopłakańszym, odarli ją do koszuli prawnicy i nic nie poradzili, choć interes był czysty, jasny, prawny i dobry. Raz i drugi byłem u niej, zobaczyłem córkę, dziecko wychowane w prostocie i niedostatku, niewinne i nieśmiałe. Była jedynaczką, miała lat szesnaście i dosyć ładną twarzyczkę.
Dobrze się więc rozpatrzywszy w papierach, raz, drugi, widzę że wygrać można więcej pól miljona, bo procenta całe nie spadną... Zacząłem utrudniać, targować się... gdy mi coś szepnęło — żeń się z córką i chodź jak o swoje, wdowa ci ją da i procesu się na was zrzecze.
Rozmyśliwszy się, że już drugi raz w życiu pewnie się taka gratka nie trafi, ot, licho nadało, pokusiłem się... Rada w radę — widzę interes jasny, sprawa
Strona:PL JI Kraszewski Metamorfozy.djvu/214
Ta strona została skorygowana.