Strona:PL JI Kraszewski Metamorfozy.djvu/229

Ta strona została skorygowana.

szpitalu, przy śledztwach, rodzajem medyka-urzędnika policyjnego, jako lekarz codziennie tracąc praktykę. Spełniał bowiem ten swój obowiązek zimno, pośpiesznie, szydersko, a gdzie go większy nie oczekiwał datek, tam bez ceremonji, albo sam nie szedł i cyrulikiem się wyręczał, albo poszedłszy zaledwie spojrzeć raczył.
Spotykaliśmy się zawsze, z razu był nadskakujący, potem już codzień mniej taił się ze swą nienawiścią ku mnie i żalem. Nie mając sobie nic do wyrzucenia, postępowaniem mojem starałem się łagodzić nie rozjątrzać. Wpływ jego w końcu podziałał tak na urzędników i miasteczko, żem ani jednego domu przyjaznego nie zachował oprócz chatki Halma... i moich ubogich.
Chodziłem do kościoła, zdaje mi się że i pobożność moją Eframowicz przeciwko mnie obrócił, był to rys bardzo przypadający do fizjognomji, jaką mi chciał nadać — hipokryty i świętoszka.
Co sobie zadał pracy, aby na mnie znaleźć jakąś głośną i wielką kondemnatę, trudno dziś wypowiedzieć, wolę to pokryć zapomnieniem i przebaczeniem.
Grosz ubogich, od którego często nie obrażając ich odprosić się było niepodobna, datek zamożniejszych ludzi, z którymi Halm stosunki mi porobił, oszczędność nic nie kosztująca bo konieczna dla mnie, postawiły mnie po niejakim czasie w tak szcześliwem położeniu, żem parę koni i bryczkę porządną mógł nabyć i swojemi już kucykami jeździłem do oddaleńszych chorych po wioskach.
Wielkie to powołanie kapłana-lekarza, gdyby je tak pojąć chciano, nie jako chleb ale jako posłannictwo. U łoża boleści, w chwilach niebezpieczeństwa, jakże skutecznie i na duszę działać można, jak wielki obowiązek leży na nim poszanowania człowieka w boleści, łagodność dlań i świętego rycerstwa prawdy, a niepobłażania złemu! Ale na to samemu apostołowi czystym i święconym być potrzeba. Ileż to razy słowo leczy lepiej od lekarstwa, pociecha religijna umacnia, uczucie rezygnacji wlane w porę ochładza i uspokaja. Każdyby kapłan powinien być razem lekarzem; z dwojga