Strona:PL JI Kraszewski Metamorfozy.djvu/270

Ta strona została skorygowana.

niedołężna, co się poi i podbudza aby żyła po troszę, durzy się i szaleje.
Mnie tam nie to co jest, ale to co było, zajmowało, dodał Albin... wspomnienia.
Kości praojców nawet pokazują tam za biletami płatnemi, bo nic bez grosza... Nie pytaj gościnności słowiańskiej, ani uprzejmości naszej, filuci tylko co cię odrzeć pragną są grzeczni, a kupcy gdy im płacisz uprzejmi, zresztą kręć sobie kark na rynku nikt się nie odwróci, to im wszystko jedno, byle drogiego czasu nie tracić... bo czas to grosz... życie grosz... wszystko grosz.
Gdym zobaczył pogrzeb ubogiego w Paryżu, ten dół wspólny (fosse commune) w którym go, jak u nas bydle na rozdrożu, bez modlitwy rzucają — wzdrygnęła mi się dusza. Tam już ziemia jest za droga, aby jej każdy umarły mógł mieć bezpłatnie trzy łokcie dla siebie samego, metr płaci się po kilkaset franków, więc nawet majętniejszym pożyczają się groby na lat dwadzieścia, trzydzieści, póki ciało nie zgnije, później kości zapewne obracają się na szuwaks, i tylko bardzo bogaty człowiek na wieczność może kupić ściśle obrachowaną przestrzeń, w której spocznie, jeśli kolei żelaznej lub municypalności nie podoba się nieboszczyka wywłaszczyć i wyrzucić z dołu....
Co krok fakta podobne... Całą tak Europę, pokazywaną dziś za biletami, przejrzałem bez entuzjazmu, z bólem w sercu dojmującym.
Nasz kraj dziki wydał mi się po niej rajem — tu szeroko, swobodnie, ludzko, swojo; tak jakeśmy nawykli... tam jeden sklep i kramy żydowskie. Wkrótce na stopniach Śgo. Piotra zrobią giełdę, a relikwie będą miały kurs na bursie... ale któż je kupi?... chyba my.
Z duszą uciśnioną powróciłem...
Długiego bym potrzebował opowiadania, aby wam dać pojęcie podróży, którą chcąc uczynić znośną, potrzeba kierować w pustynie i ruiny. Co nowe jest często dziwne, ale ani cech wielkości nie nosi, ani