Strona:PL JI Kraszewski Metamorfozy.djvu/306

Ta strona została skorygowana.

bez ludzi. Nie wiedzieli czy ich tu na noc przyjmą gdy dobijając się do wrót pole oddzielających ujrzeli kalekę, który ich pilnował i spytali ktoby tu był panem.
— Pan zowie się Licho, pani Cetno, a dwór jest stolicą królestwa Groszaków... bardzo możnego i wielkiego.
Spytany potem stróż czyby ich siedmiuset kilkudziesięciu na nocleg przyjąć chcieli, pokiwał głową i rzekł, że w gospodzie za pieniądze przyjmą, ale we dworze — za Bóg zapłać... pewno nie.
Pojechali więc ku gospodzie, która, że tamtędy wiódł jakiś gościniec, była ogromna i mogli się w niej pomieścić, a królewicz ludzi swych zostawiwszy w niej, pieszo z Motylicą udał się nawiedzić króla Licha w jego domu.
Znaleźli go nad wielkim białym otyłym burakiem, z którym prowadził rozmowę, gdyż to był czarnoksiężnik wielki, i kamienie u niego nawet, gdy je zaklął, gadać musiały. Rozpytywał się ile ich z pola przyszło i wiele przez dzień powyrastali, i jak się czują w żołądkach, słodko czy nie. Chociaż bardzo zajęty przyjął Rumianka z polityką, ale go z razu wziął za kupca, dopiero gdy mu o sobie powiedział, o ojcu i pochodzeniu, zaprowadził go do zamku, który był bardzo wspaniały, ale zimny i pusty. Wyszła zaraz i pani Cetno i córka ich jedynaczka królewna Misza, którą jak skoro ujrzał królewicz, zaraz się w niej wedle zwyczaju swojego rozkochał.
W istocie była to osóbką bardzo piękna, mała, ale szykowna brunetka, którą wróżki i czarownice z daleka sprowadzane wychowywały; umiała śpiewać pieśni osobliwe, prorokować, ciągnąć kabałę, grać na arfie i cymbałach, tańcować na sznurku, i różne inne śliczne rzeczy; ale że ojciec i matka bardzo byli bogaci, spodziewała się wyjść bardzo świetnie, najmniej za potężnego króla jakiego. Wymagała już po swoim przyszłym, żeby miał wóz skrzydlaty, i żeby ją wiózł za siódme morze na jakąś wyspę, zamieszkaną przez wróżki i czarnoksiężników zabawnych bardzo i bawiących się nieustan-