Strona:PL JI Kraszewski Metamorfozy.djvu/327

Ta strona została skorygowana.

popisywał się ze śpiewem i zyskał aplauz ogromny, uczuwszy zaraz, że ztąd o swej sile wynijść już nie potrafi. Kuka sama zresztą prosiła go, aby pozostał jak najdłużej, chciała się uczyć pieśni od niego, potrzebowała młodego lirnika, namówiła ojca, aby gwałtem wędrownika zatrzymał. Nikt nie wiedział wszakże, że to był przebrany królewicz, sądzili go lirnikiem, a nazwał się on Dumką.
Motylica i on oszaleli za królewną, przed którą, że się z tem nie mogli utaić, musiała się z nich śmiać pokryjomu. Nazajutrz raniuteńko Kuka była w ogrodzie, Dumka znalazł się przy niej i przechodzili kilka godzin pod lipami coraz bliższą zawiązując znajomość. Ona go coraz bardziej zdumiewała, on się jej zdawał co chwila więcej podobać. I przebyli tak dzień i pozostali nazajutrz jeszcze.
W wieczór, gdy znowu grali i śpiewali razem, nagle Pętelce wywróciła się głowa, dostał czarnej twarzy i jakoś mu się zaraz ten przybłęda nieznany uwijający tak bardzo około córki, nie podobał — powiedział kilka słów przykrych, które aż zasyczały w powietrzu...
Rumianek coby od kogo innego i cienia wzgardy nie zniósł, dla pięknych oczów czarownicy Kuki udał, że nie słyszy przymówki, że nie rozumie myśli i ani się chciał z dworu wybierać.
Nad wieczorem rejwach się wielki zrobił podedworem, gdyż jacyś ludzie przybyli w kilkuset szukając zgubionego królewicza, bez którego rodzicomby się pokazać nie śmieli. Wzięli gdzieś języka, że tamtędy przebrany przechodził Rumianek, i hałasowali dopominając się o wydanie jego. Królewicz domyślił się, że to byli jego towarzysze i ukrył się na poddaszu, aby go Waligóra nie znalazł i nie uprowadził od królewnej. Nie wiem czy z tego powodu odgadnięto co czy nie, dość że Pętelka nie wygnał Dumka lirnika, a ludzie legli obozem podedworem, na wszystkie strony wysyłając zwiady po straconego królewicza, który tymczasem u nóg swej pani grając na lirze, dnie całe przepędzał pijany.