nie mając, ale to był człowiek zwichniony!
Dawał sobie rady bardzo zręcznie, przyznać mu to potrzeba, i gdyby te siły na co innego obrócił, mógłby istotnie do wielkich dojść rzeczy... Nauczony, nie gadał, nie obiecywał, nie hałasował ale się przyczaił, i stary pomyślawszy że go nastraszył, całkiem o nim zapomniał.
Tymczasem Jordan oddał się temu jednemu, nie jadł, nie pił, nie spał a zbierał dokumenta i ślady przecherstw i kręcielstwa swojego pryncypała, formując z nich rodzaj historji, którą codzień powiększał jakim dokumentem i dowodem. Murgiłł wcale się nieopatrzył co mu groziło, może nie dbał zrazu i nie przeszkadzał cwale, a że nieprzyjaciół miał dosyć pokątnych, Jordan po cichu się krzątając, pomoc w nich znajdował.
Gdy nareszcie to ciekawe sprawozdanie z całego życia pieniacza, z dokumentami, między któremi była i metryka urodzenia i co tylko pochodzenie i stan wyjaśnić mogło — wygotował, Hruszka ślicznie przepisaną jego kopję posłał Murgiłłowi.
Czytając to ciekawe factum poznał dopiero i ocenił stary z kim miał do czynienia i omyłkę popełnioną; pierwszy raz w życiu może uczuł się niespokojnym i podchwyconym, a sam człowiek zemstą powiększony i silniejszy mu się wydał niż kiedykolwiek. Murgiłł, jednem słowem, przeląkł się: ze wszech miar jednak nie wypadało mu ani kroku zrobić, ani ręki wyciągnąć. Tu dopiero zaczęła się przedziwnie zabawna komedja między dwoma graczami, na którą kółkiem stanąwszy, jak w kawiarni kiedy wezmą kije dwaj najsławniejsi bilardowicze, warto było popatrzeć.
Jordan siedział na pozór cicho a ścigał starego postrachami; ten ani się ruszał, choć dnia nie wytrwał bez wysłańców i szpiegów, a dla ostrożności warty postawił we wszystkich juryzdykcjach. Na niektórych z tych ichmościów poznał się Jordan, innych nie mógł dowąchać, tak osłonieni otaczali go zewsząd. Po upływie pewnego czasu, zaczęto się z różnych stron, pod innemi zupełnie pozorami czepiać do Hruszki, stracił
Strona:PL JI Kraszewski Metamorfozy.djvu/381
Ta strona została skorygowana.