sobnieniu w domu, lecz pierwsze próby studenckiego życia tak go zraziły prędko, że gdyby był mógł, ociekłby ze szkoły. Zmuszony wprządz się w jarzmo regularniejszej nauki, pilnować godzin, stawać na zawołanie, cierpiał i wykręcał się z tej niewoli jak umiał. Łatwo się domyślać jak nierównym był uczniem, przez kilka miesięcy odznaczając się nadzwyczajnemi postępami, to znowu opuszczając się zupełnie. Nim nauki dokończył, rozpoczął zielnik, zbudował elektrykę, porwał sie do kilku języków, które wprędce porzucił, a wahając się tak nieustannie, przy egzaminach szóstej klasy jeszcze był niepewien jaki sobie przedmiot obierze.
Powrócił do domu na wakacje, ojciec nic mu narzucać nie chcąc, pilnie go badał, ale przypadła właśnie chwila zniechęcenia do wszystkiego i pierwszy wybuch poezji; Teofil począł pisać elegje i sonety, czytać niemieckich poetów i błąkać się po ciemnych lasach z czołem zachmurzonem. Gdy przyszło wyjeżdżać do uniwersytetu, sam nie wiedział jeszcze do czego się tam weźmie.
Ojciec wcale nie chciał dziecka przymuszać, nie umiał mu dopomódz do wyboru, a co gorzej, ruchawość tę niespokojną umysłu biorąc za oznakę ogromnych zdolności, nie nastawał wcale na stalszy kierunek i zostawił go samemu sobie. Zdawało mu się, że z tych materjałów samo się coś wyrobić powinno.
Pierwszych dni po przyjeździe do Wilna — wpadłszy w ten tłum młodzieży, Teofil zupełnie oszalał. Naprzód samo miasto jakiego jeszcze nie widział pełne starych pamiątek, porywające wspomnieniami przeszłości, otoczone poetycznym urokiem, zachwyciło go, obleciał góry i doliny, zbiegał uliczki, oglądał kościoły, wdzierał się na wzgórza, wciskał między zwaliska i w ciągłym był zachwycie, w nieustannej gorączce.
Nie spał, nie jadł, zapomniał o uniwersytecie, napawając się nowemi dla siebie obrazami. Wielkie mury akademickie, nad któremi unosił się cień Stefana, uderzyły go ogromnem wrażeniem; profesorowie wydali mu się bogami, biblioteka świątynią, gabinety jakiemiś
Strona:PL JI Kraszewski Metamorfozy.djvu/94
Ta strona została skorygowana.