też nie miała do niego wstrętu, a był dla niej — zagadką.
Starała się zebrać o nim wiadomości, próbowała go, nawet w tak barbarzyński sposób, jakim było zbliżenie do panny Klotyldy. Nie miała najmniejszej nadziei, czy się z Klocią mógł ożenić, a]e chciała wiedzieć, że do tego stopnia nie upadł... Zrozumiała, że był oburzony... Tem lepiej.
Śledząc stosunki p. Aurelego dowiedziała się, przypomniała że coś słyszała o pannie Salomei — posłała ją prosić do siebie.
Stara sługa Żabców, dziś rodzaj pokutnicy, dumnej swą pokutą i niby męczeństwem jakiemś, przesadzoną powagą, dawanemi sobie tonami — trochę śmieszna, — stawiła się na wezwanie. Pochlebiało jej ono.
— Wiem żeś waćpanna była długo w domu Żabców — odezwała się przy powitaniu. — Ja tu poznałam p. Aurelego, jest to ciekawy dla mnie człowiek... Nie mogłabym się ja od panny o nim co dowiedzieć?
— Ja się wychowywałam z nim razem, w domu ich — odparła Salomea — matka jego była dla mnie też jakby rodzoną... P. Aurelego nikt lepiej nie zna... Prawda, żem go od niejakiego czasu z oczów straciła, ale się bynajmniej nie odmienił.
Winnicka wskazała jej miejsce, sama usiadła i poczęła słuchać, rzucając pytania.
Strona:PL JI Kraszewski Nad przepaścią.djvu/103
Ta strona została uwierzytelniona.