Co się okazało? Przy łóżku stała przygotowana flaszeczka z trucizną i rewolwer.
Winnicka drgnęła.
— Czy się waćpannie nie przywidziało? — szepnęła.
— Nie — bo się tego nie zapierał nawet... a ja mu skonfiskowałam flaszeczkę i zabrałam rewolwer... Przyznał mi się, że chciał sobie życie odebrać, bo nie widział już wyjścia. W kominie była cała kupa popiołu z popalonych papierów...
Z tego tematu dalej poczęła panna Salomea rozwodzić się nad charakterem Żabców, ich losami, przeznaczeniem itd. Ona — jak powiadała — była tego przekonania, że ożenienie z kobietą energiczną, jedynie mogło ocalić pana Aurelego.
Winnicka słuchając, więcej na fakty niż na wnioski dawała baczności, nie mówiąc nic, ani się sprzeciwiając wywodom p. Salomei. Określała ona dosyć trafnie, iż miał nieszczęśliwy młodzieniec talentów i zdolności wiele, ale wytrwałości ani za grosz.
Ze wszystkiego wynikało to jedno, że gwałtownie potrzebował ratunku, i że stał na kraju przepaści, a ani on sam wiedział jak się ratować ani łatwo było określić innym, co z nim począć mieli, życząc mu ocalenia.
Dawszy się obszernie wygadać pannie Salomei która zresztą w osobistych interesach i finansowem położeniu tyle tylko wiedziała co
Strona:PL JI Kraszewski Nad przepaścią.djvu/106
Ta strona została uwierzytelniona.