Strona:PL JI Kraszewski Nad przepaścią.djvu/141

Ta strona została uwierzytelniona.

współczucie? czy — zakończenie i zerwanie z nim.
Wczoraj nagliła o wyjazd, dziś uznawała go niepotrzebnym, zbytecznym, nie chciała ofiary!
Co to miało znaczyć?
Dla człowieka tak słabego, jakim był Żabiec — znaleść się w położeniu niejasnem — nie dobrze zrozumiałem, stanowiło mękę niewysłowioną.
Czuł się tak zwichniętym, a w dodatku śmiercią matki hrabinej Eleonory poruszonym... iż radby był niemal, gdyby go co popchnęło, przymusiło do jakiegoś stanowczego kroku, bo sam się na niego zdobyć nie umiał.
Przeklinał swój los i tę niegodziwą Salusię...
Wiadomość o zgonie starej hrabiny na chwilę go zboczyła... bo oswobodzała Eleonorę, na której serce jeszcze rachował... Mąż dogorywał, jak powiadano...
Spytał się sam siebie — cóż dalej! Gdyby nawet owdowiała i była wolną?? Pozostawało jej dziecię, majątek zrujnowany, rodzina dalsza... Jak do niej przystąpić miał i czy mógł?? Po leciech tylu... wymęczywszy się myślami temi, z których nic a nic wycisnąć nie umiał, w końcu p. Aureli postanowił nazajutrz wstać, oddać wizytę Winnickiej i — nie robić nic... a zdać się na los...
— Fatalizm mnie ściga — mówił sobie. — W mojem miejscu najenergiczniejszy z ludzi nie dałby sobie rady...
Nie ma wyjścia! nie ma wyjścia... Zresztą