Rodzina Czarnogrodzkich, z którą Winnicka wszelkie zerwała stosunki, dowiedziała się ze zdumieniem i wielkiem a nieprzyjemnem uczuciem, że ona w Warszawie dała się zbliżyć do siebie Żabcowi i przyznawała go za siostrzeńca.
Chociaż majątek jej był znacznie nadszarpnięty przez męża i dzieci, pozostawało jeszcze z niego tyle, iż odziedziczenie resztek tych dla Czarnogrodzkich obojętnem być nie mogło, postarali się więc o zbliżenie się do Winnickiej, posługując się niezwykłemi pośrednikami.
Skutkiem tego było, iż Winnicka wybrała się do Maczek znowu.
— Co myślisz, panie Aureli, — odezwała się do niego drugiego dnia, obszedłszy dom i opatrzywszy wszystkie kąty z Marcinowską — mnie Warszawa męczyć zaczyna. Gdybyś mi najął jakie trzy, cztery pokoiki, którebym sobie wyporządziła, tobym się tu do waćpana przeniosła? Będziesz miał zupełną swobodę, bo ja się do niczego mięszać nie chcę, zapłacę za siebie, pomogę do urządzenia się w domu, nie będziesz sam....
Kogo innego mogłoby to zastraszyć — ale już Żabiec znał dosyć starą Winnickę, aby się jej nie obawiać. Przyjął z wdzięcznością wniosek jej, ale z warunkiem, że mu za mieszkanie, pustkami stojące, płacić nie będzie....
Trochę więc na złość Czarnogrodzkim, a zresztą przez przywiązanie do siostrzana, Winnicka z wielkim pośpiechem i rozgłosem wyjechała do Maczek....
Strona:PL JI Kraszewski Nad przepaścią.djvu/199
Ta strona została uwierzytelniona.