Strona:PL JI Kraszewski Nad przepaścią.djvu/20

Ta strona została uwierzytelniona.

sięgnął był ręką właśnie za późno, — ani powysuwane szuflady i porozrzucane rzeczy...
Brwi się ściągnęły przybyłej.
— Czego pan tak szukasz! — odezwała się. — Ja mam zawsze zapałki przy sobie.
To mówiąc obejrzała się szukając świecy, zobaczyła niedopaloną na małym stoliku i natychmiast ją zapaliła. Aureli stał niemy, czuł, że oko przybyłej kobiety wyczytać może wszystko co przed niem rad był utaić.
Panna Salomea nie wychodząc już z sypialni, usiadła tu na krześle.
— To prawda — odezwała się głosem, w którym teraz brzmiało wzruszenie — iż dziwnem zrządzeniem znalazłam się tu dzisiaj.
W istocie może głos jakiś wewnętrzny popchnął mnie tutaj, a stróża... jakaś siła z drogi mojej uprzątnęła...
Podniosła oczy na Aurelego.
— Do tego więc pan doszedł! do tego! — i załamała ręce. Pan myślisz, że ja nie widzę, nie rozumiem, że możesz mi.... wytłumaczyć się lada czem?!
Na bladą twarz Żabca wystąpił przelotny rumieniec i gorzki uśmiech.
— Ani się tłumaczyć nie myślę — zawołał żywo — ani zaprzeczać!.... Jedna rzecz mi się w głowie pomieścić nie może, jakim cudem panna Salomea się tu dziś, teraz, na tę godzinę znalazła?