Strona:PL JI Kraszewski Nad przepaścią.djvu/36

Ta strona została uwierzytelniona.

długo gdzieś w mroku trwała niewidoczna. Głową rodziny naówczas był starzec dumny, nieprzystępny, opryskliwy, chciwy i skąpy a pyszny, który synowi jedynakowi przelał po sobie i majętności i charakter.
Ożenienie z dziedziczką ubogą wielkiego imienia, na którą spadł później majątek znaczny, wprowadziło Czarnogrodzkich stanowczo w te koła, do których prawo sobie rościli. Rozległe bardzo dobra, nadzwyczaj zaniedbane, wymagały pilno uregulowania, pomiarów, odpowiedniego ich szacunkowi gospodarstwa. Dosyć późno ale gorliwie zajął się tem syn Czarnogrodzkiego.
Potrzeba było grunta rozdzielić, stworzyć folwarki — zużytkować ziemię, która w niedostatku rąk i starań długo leżała odłogiem, pastwiskami, choć obiecywała być — ziemią obiecaną.
Szukano naówczas zdolnego geometry, któryby wziął na siebie pomiar tych kilkudziesięciu tysięcy morgów, uregulowanie ich, zakreślenie planu urządzenia na przyszłość. Pan marszałek Czarnogrodzki, starając się o takiego geometrę, na koniec z trudnością sprowadził go sobie aż z Litwy, od Wilna.
Był nim p. Wawrzyniec Żabiec.
W chwili, gdy ów przybysz zjawił się w Czarnogrodzie (nowo tak przezwanej rezydencji świeżo urosłego magnata), marszałek był już ojcem syna, jedynaka, na którym spoczywały nadzieje przyszłości, i trzech słynących z piękności córek. Obie-