niego i guwerner być i rządca majątku i — czemby chciał to by potrafił... ale...
— Ale taki jak ojciec — rychtyk — odparł Rzepski — nieboszczyk też wystroić się, upomadować, do salonu, do gości na gawędę, do kieliszka...
Popatrzyli na siebie.
— Ja pannie więcej powiem — dodał stary. Gdyby mu nawet pieniędzy dać, majątek... gdyby miał za co ręce zaczepić, z niego już nic nie będzie... Przehula, przeje i rozśmieje się gdy w kieszeni pustki zobaczy.
— Na niego — odezwała się — jeden był środek. Gdyby się w kobiecie zakochał, a ta go wzięła pod swe panowanie.
Rzepskiemu brwi się do góry podniosły.
— On by się miał zakochać! — odparł... — Co bo panna mówi... Zadurzyć się — może, ale przywiązać...
Ręką dokończył... panna Salomea zadumała się.
— Żal mi go — rzekła...
— A mnie? panna myśli, że nie? — rzekł wzdychając stary, ale żeby człowiek życie chciał dać nie zrobi nic.
Nastąpiło długie milczenie; Salomea dumała. Rzepski siedział z głową spuszczoną i machinalnie otrzepywał sobie kolana...
— Słyszałeś — odezwała się wyczekawszy długo — że Winnicka się przeniosła do Warszawy i tu mieszka!!
Strona:PL JI Kraszewski Nad przepaścią.djvu/57
Ta strona została uwierzytelniona.