nieopatrzności dzieci, został nadszarpnięty, ale jest jeszcze zamożną, a żyje bardzo oszczędnie...
Żabiec chciał się poradzić, jakimby sposobem i przez kogo miał próbować dostąpić do pani Winnickiej — a jenerałowa po rozwadze życzyła mu starać się ją spotkać w domu obcym, zaprezentować śmiało, a potem naturalnie odwiedzić i złożyć uszanowanie... Rada była zdrową i praktyczną i p. Aureli podziękowawszy za nią, natychmiast rozpoczął zabiegi o to, aby mógł myśl swą przyprowadzić do skutku... Nie łatwo było jednak znaleść dom taki i trafić właśnie w nim na bytność Winnickiej. Ale — Żabiec teraz wierzył najmocniej, że los się nim opiekować zaczął.
Było to śmiesznem — ale z głowy sobie tego wybić nie mógł.
Tymczasem kilkanaście dni bieganiny, zachodów, szpiegowania, do którego użył panny Salomei ledwie wystarczyły, aby u hrabinej Z., u której pan Aureli bywał dosyć dobrze przyjmowany — zejść się z panią Winnicką.
Żabiec ujrzał przed sobą osobę już dobrze podstarzałą, ale trzymającą się prosto, sztywnie, z głową do góry, ubraną dosyć oryginalnie, w lokach dawnej mody, w szalu jakich już nie noszono, niezmiernie majestatyczną i śmiałą.
Mówiła głośno, patrzyła z góry, nic jej nie imponowało...
Żabiec natychmiast podszepnął gospodyni kilka słów, tłumacząc jej, że to była ciotka jego,
Strona:PL JI Kraszewski Nad przepaścią.djvu/67
Ta strona została uwierzytelniona.