Żabiec tu przycbodził, a pani Winnicka przyjąć go miała postanowienie — w proch pełzły. Jaka siła je zniszczyła? określić trudno. Nie było w tem żadnego fatalizmu, nic cudotwórczego, ale po prostu władza ta tajemnicza, którą w niedostatku ściślejszego określenia zowiemy — uczuciem.
Żabiec dał się na krótko pochwycić uczuciu, a to oddziałało siłą swą na zobojętniałą, zlodowaciałą, niechętną mu i uprzedzoną Winnickę.
Nie myślała się nawet bronić, a Aureli, któryby nieochybnie w kim innym wyśmiał to roztkliwienie się nad sobą samym, uległ mu bezwiednie i nie postrzegł się, iż zszedł z bitego gościńca jakim kroczył przez całe życie, aż — gdy mu go pod stopami niestało.
Zląkł się — zamilkł, zdawało mu się, że okropną popełnił omyłkę, i że w oczach ciotki został — zgubionym.
Jak kilkunastoletni chłopaczek, zmięszany, zawstydzony, spuścił oczy i zamilkł.
Gdyby to, co się stało — było tylko odegranem zręcznie — nie ulega wątpliwości, iż zraziłoby i wstręt do niego obudziło w Winnickiej — tymczasem prawdziwość uczucia podziałała przeciwnie.
Niedowierzająca przed chwilą kobieta, w sercu uczuła coś — nieokreślonego... współczucie...
Stanowczy ten moment psychologiczny, jednakże jeszcze rozstrzygniętym nie był. Gdyby Żabiec do swej natury powrócił i zaczął grać komedję
Strona:PL JI Kraszewski Nad przepaścią.djvu/72
Ta strona została uwierzytelniona.