Strona:PL JI Kraszewski Nad przepaścią.djvu/8

Ta strona została uwierzytelniona.

jego doskonale się nastrajał. Nie zbywało mu ani na dowcipie, ani na wykształceniu, mówił kilku językami z łatwością, dotrzymał placu każdemu, był oprócz tego wypróbowanej odwagi, bez brawury i kazał się szanować.
Uczynny wielce osobą swą i wpływem, służył chętnie, pieniądzmi tylko nie mógł, ale nie zapożyczał się też natrętnie u nikogo. Umiał zawsze wyszukać sobie środki jakieś tajemne odżywienia się, lichwiarzy, kredyt, a raz pieniądze dostawszy, obchodził się z niemi nader pańsko.
Po domach, w których bywał, znała go służba ze szczodrobliwości i nadskakiwała w przedpokojach.
Widziano go grywającego grubo, przegrywającego znaczne sumy wesoło i bez niecierpliwości, ale się to trafiało rzadko.
Dom pana Aurelego był na kawalerskiej stopie, ale osobliwego autoramentu, bo pan Aureli dawał objady i wieczerze, przyjmował czasem po kilkanaście osób. Miał do tego umówionego restauratora. Nie często zmagał się na te zapraszania, ale raz mając gości u siebie, „podejmował ich,“ wyrażając się po warszawsku z całą gościnnością, poczynając od drogiego kawjoru, do najwyszukańszego likworu poobiedniego.
Stół był wytworny, wina doskonałe, służba najęta, bo w dni powszednie stary ów Szymon Rzepski, małomowny, chodzący powoli, nie bardzo zgrabny, sam jeden za wszystkich starczył.