igłą, koląc się w palce, gdyż naparstka nie używał — gdy posłyszał wracającego pana.
Co najprędzej więc pochował przybory łatacza i pobiegł zobaczyć co się działo z panem. Pan Aureli z niedalekiej restauracji, w której nigdy nie jadał, kazał sobie przynieść zupę i kawałek mięsa, i nie tłumacząc się Rzepskiemu, zasiadł w sypialnym pokoju na rozmyślanie.
Co się w duszy jego działo? Nie potrafimy z tego zdać sprawy... Są takie stany przechodnie, odcienia uczuć i myśli, walki wewnętrzne, których procesu niepodobna określić, tak w tajemniczy sposób się dokonywa, nieznacznie i powolnie.
Człowiek albo się wcale nie zmienia i powierzchownie tylko a pozornie przybiera inną fizjognomję, albo metamorfoza — zawsze w kierunku natury jego, dokonywa się powolnie bardzo i skutkiem walki nie od razu rozstrzygniętej.
Żabiec po tylu leciech płochego życia, upojenia — nie mógł się od razu wytrzeźwić.
Powrócił prawie oburzony na Barszewskiego, a w domu począł sobie wyrzucać to, że nie wiedzieć dla czego mu odmówił, naraził go sobie i zbył się, gdy mógł zyskać na tem przyjemnie spędzony wieczór.
Ale — dziwna rzecz — ta nazwa wieczoru przyjemnego zastosowana do kilku godzin spędzonych przy kartach, na powtarzaniu sto razy słyszanych konceptów, na jedzeniu przysmaków które się przejadły — wydała mu się szyderstwem
Strona:PL JI Kraszewski Nad przepaścią.djvu/81
Ta strona została uwierzytelniona.