Strona:PL JI Kraszewski Nad przepaścią.djvu/93

Ta strona została uwierzytelniona.

— Najprzód ojciec był temu przeciwnym, — rzekł Żabiec — bo uważał to za coś pośledniego, potem było za późno, na ostatek... mówiłem już, to do niczego nie prowadzi.
— Jakto — przerwała gospodyni. — Malarstwo prowadzi do sławy, a nawet do pieniędzy — ale potrzeba mu się oddać, i tak w niem ciężki odbyć nowicjat, jak w każdem innem powołaniu.
— A jeśli po odbyciu nowicjatu okaże się, iż talentu nie było! — rzekł smutnie p. Aureli. — Wszak i to jest możliwem? Ochota nie dowodzi jeszcze zdolności...
— Tak, ale wszędzie i zawsze coś się ryzykuje — odpowiedziała Winnicka.
— Szkoda że dziś za późno! — westchnął Żabiec.
— Mnie się nie zdaje aby, jeżeli powołanie trwa w trzydziestu leciech, zapóźno było mu się poświęcić. Słyszałam o jednym dyplomacie w Krymie, który lat mając sześćdziesiąt, gdy stracił posadę poselską, wziął się do malarstwa i — potrafił zdobyć sobie imię.
— Do czego mu pewnie więcej dawne jego dyplomatyczne stanowisko dopomogło niż talent — rzekł Żabiec.
— I to być może — potwierdziła Winnicka.
Rozmowa tak z przedmiotu na przedmiot przechodząc, to przeskakując znowu, pomimo że ciotka starała się odebrać jej ten charakter, była