kilka nocy czuwała przy niej. Była mu dobrze znajomą i sympatyczną.
Powoli podchodząc, — noc była jasna, księżycowa, — gdy siostra Natalia parę razy się obejrzała, zdało mu się, że ją poznał. Serce uderzyło mocno.
Szły bardzo zwolna. Hrabia już był pewien, że miał przed sobą Nerę z jej towarzyszką. Gwałtowna chętka zbliżenia się, pozdrowienia znanej siostry Natalii, a może zawiązania rozmowy z Nerą, opanowała go nagle. Było to tak jemu niewłaściwem, tak w oczach jego własnych poczwarnem, że się aż wzdrygnął i uląkł.
Rozum mówił, że właśnie, gdy się chwytał na takich symptomach, zwiastujących rodzenie się namiętności, powinien się był jej oprzeć. Ale rozum w takich razach służy tylko najczęściej na to człowiekowi, aby mu dowiódł słabości jego.
Prawie bez rozmysłu hrabia podążył za idącemi i, zrównawszy się z niemi, zatrzymał, pozdrawiając siostrę Natalię.
— Nie wiem, czy mnie sobie zechcecie przypomnieć, — odezwał się, kłaniając ździwionej nieco tą zaczepką, — jestem starym znajomym i wam obowiązanym, siostro Natalio...
— A! hrabia Lesław, — odparła uspokojona tem, że go poznała, zakonnica.
— Cóż panie w tej cichej naszej uliczce robicie? — zapytał hrabia.
— Maleńką przechadzkę, z której już powracać nam pora, — prędko odpowiedziała siostra.
Strona:PL JI Kraszewski Nera 1.djvu/108
Ta strona została skorygowana.