żądanym. Powierzchowność zaniedbana nie raziła, — należała do charakterystyki człowieka.
Zatem poszło, iż Filipesco oddal wizytę hrabiemu i zmusił go niejako do zaproszenia na ten obiad, chociaż ekscentryczny gość nie był mu zbyt pożądanym.
Żywioły towarzyskie tak się składały, iż obiecywały bardzo ożywioną ucztę w willi Leliwa. O’Wall z wicehrabią Rocheblanc nie mogli się zetknąć, nie polemizując z sobą, ale obaj musieli mieć się na baczności i zdobywali się na to, co najlepszego mieli. Filipesco był nielitościwie szyderski, a tam, gdzie go nie znano, zwykł był stawać pod bronią. Sarwan pasza nie dopuszczał ostygać rozmowie i rzucał słowa, jak podpałki. Pudłowicz ze swą naiwnością nababa nie był też do pogardzenia, jako podnoszący to, czego nikt innyby nie tknął. Gospodarz więc mógł być spokojnym, że się goście zabawić potrafią sami, bez wielkich wysiłków z jego strony.
Wszystko zresztą, aż do prowizyi kuchennych, udało się zebrać po myśli i zapowiadało jeden z tych diners fins, o których smakosze długo potem rozprawiają, jako o pamiętnych i wzorowych.
Filipesco, który u bankiera przed obiadem złożył był dwakroć sto tysięcy franków, a miał przy sobie ze dwadzieścia, — przyniósł usposobienie najszczęśliwsze do zabawienia siebie i ludzi.
Miejsca u stołu wskazał gospodarz, powodując się pewnemi względami na powinowactwa i wstręty: O’Wall i wicehrabia rozsadzeni byli tak,
Strona:PL JI Kraszewski Nera 1.djvu/120
Ta strona została skorygowana.