zawsze actualité, — postarał się o zwrócenie uwagi na miejscowe wypadki, plotki i t. p. Jako dziennikarz, trzymał się dnia dzisiejszego, — wczoraj było dla niego już zastare. Tylko obecne sprawy rozgrzewały go.
Obecność jego dodawała jakby fermentu towarzystwu, które narzekało na wyżycie, znużenie, ale nie dawało ich uczuć w rozmowie.
Felietonista sadził się na fajerwerk słów i dowcipkowanie sui generis. Filipesco, którego ów bawił, pól seryo, pół drwiąco dopomagał mu, przyklaskiwał, odgadywał niekiedy. Nie miał on ani wprawy, ani giętkości O’Wall’a, ale cynizmem i zuchwalstwem mu równał, tak, że współpracownik Figara szeptał na ucho sąsiadowi:
— Zkądżeście wzięli tego obszarpanego księcia z tak kaustycznem usposobieniem? Bądź co bądź, jest to osobistość niezwyczajna... Co to jest? kto? zkąd?
Na to nie umiano mu odpowiedzieć. Naturalnie, rozmowa, wpadłszy na rzeczy obecne, nie mogła pominąć Nery, a raz o nią potrąciwszy, uwięzła na tej zagadce.
Gospodarz nie odzywał się wcale. Słuchał i zdawało się, jakby mu rozprawy o niej niebardzo były miłe. O’Wall rozwodził się nad tem, że ją musi pozyskać dla teatru i z tego materyału nieocenionego stworzyć nową Rachelę.
Mówiono o piękności jej, a wicehrabia wtrącił, że ta piękność, zamiast jej być pomocą w przyszłości, mogła być zawadą. O’Wall unosił się nad idealnem wyposażeniem od natury tej istoty wy-
Strona:PL JI Kraszewski Nera 1.djvu/125
Ta strona została skorygowana.