wiatrów, pyłu i wrzawy, jaką tu znajdował. Potrzeba mu było dużo życia, roztargnień, zajęcia dla oczu i umysłu, a w Nizzy mógł znaleźć wszystko, czego zapragnął, do wyboru, urządzić się, jak chciał, towarzystwo sobie złożyć wedle upodobania. Myślano naprzód o wynajęciu willi, potem, po rozmysłach wielu, ludzie, nawykli do zupełnej, nawet w drobnostkach, niezależności, osądzili, że tylko we własnym domu panem być można i zapewnić sobie wszystko, czego dusza zapragnie, choćby potem kiedyś dom ten ze stratą przyszło odstąpić.
Nabyto więc prześliczną posiadłość z dużym ogrodem, dawniej noszącą jakieś imię żeńskie, a dziś przezwaną willa Leliwa. Herb matki, którego brzmienie dla cudzoziemców było do przyswojenia łatwem, posłużył bardzo dobrze.
Willa dla jednego mieszkańca (naturalnie z całym dworem, nieodbicie mu potrzebnym), do którego czasem tylko przyjeżdżali rodzice w gościnę, nie potrzebowała być zbyt wielką chociaż dla hr. Lesława aż nadto obszerną, bo parter, sutereny i piętro jedno dla dwóch skromnych rodzin by starczyły; — odznaczała się szczególniej prześlicznym ogrodem, niegdyś przez wielkiego miłośnika drzew, krzewów i kwiatów założonym con amore, a teraz cudnie rozwiniętym. Co tylko w tym szczęśliwym klimacie przyswojonem być mogło, ogród zawierał i, począwszy od palm, do najwyszukańszych i najrzadszych roślin pnących, — wszystko tu admirowano. Cała jedna ściana willi
Strona:PL JI Kraszewski Nera 1.djvu/16
Ta strona została skorygowana.