Amerykanin, którego gadanina ta musiała niecierpliwić, wstał i, skinąwszy głową gospodarzowi, powoli się wyniósł, nie żegnając Francuza.
Pozostali tedy we dwu z Lesławem, który dał mu wypowiedzieć wszystko, co z sobą przynosił, niewiele dodając ze swej strony. Była to jego rannej przejażdżki godzina i oczekiwał odejścia wicehrabiego, aby siąść na konia, ale ten tyle miał przyzbieranych w sobie kwasów i niezużytych sarkazmów, które chciał wysypać, że, z jednego na drugi wpadając przedmiot, — długo wytrzymał gospodarza.
Treścią zwierzeń była naturalnie kronika skandaliczna Nizzy z wczorajszego wieczora i dzisiejszego poranka.
Niewiele ona może obchodziła Lesława, słuchał jej z roztargnieniem, ale może rad był tym sposobem zaopatrzyć się w materyał na dzień cały i wiedzieć, kto wrócił wczoraj zgrany z Monaco lub nowy przybył i miał się ukazać na promenadzie Anglików i t. p.
Wyczerpawszy naostatek zapas swój aż do dna, sztywny wicehrabia z resztą cygara wyruszył z willi Leliwa, a Lesław natychmiast dopełnił ubrania swego do rannej przejażdżki.
Jak wszystko, tak stajnia hrabiego, do której miał Anglika, utrzymywana była, aby się jej nie wstydził przed tutejszymi sportsmenami. Koń jego, czystej krwi, słynął z piękności i zapłaconej za niego ceny. Niemniej cennym był ten, na którym groom mu towarzyszył. Hrabia pilnie się strzegł, aby w niczem profanem się nie okazać.
Strona:PL JI Kraszewski Nera 1.djvu/30
Ta strona została skorygowana.