W istocie ona to była. Hrabia ze swym towarzyszem usunął się nieco na stronę i, zwolniwszy kroku koniom, z ciekawością spoglądali na zapowiedziane zjawisko.
Nera jechała tryumfująca, otoczona całym dworem, bo wszyscy, których spotykała po drodze, łączyli się do orszaku i widać w nim było najpierwsze znakomitości, jakiemi się w tym sezonie Nizza mogła pochlubić. Wśród nich, na prześlicznym karym koniu, którym władała z niezrównanym wdziękiem i zręcznością, jechała owa wsławiona — Nera.
W stroju jej, bardzo skromnym, nic popisującej się cyrkowej amazonki nie okazywało. Suknia była z pewnością arcydziełem najpierwszego paryskiego krawca, który ją dla Nery stworzyć musiał. Leżała na niej, uwydatniając kształty jej posągowe, a składając się w fałdy i drapując je, jakby rzeźbiarz nie potrafił lepiej.
Patrząc na Nerę, niepodobna było pochodzenia jej odgadnąć i do narodowości a plemienia jakiegoś z pewnością zaciągnąć. Typ był europejski, zmieszany ze wschodnim, do najwyższego stopnia doskonałości doprowadzony w tej jednostce wyborowej. Niezbyt wielkiego wzrostu, cudownych proporcyi, Nera miała wdzięk z siłą połączony, a twarzyczka, będąca jakby pieczęcią, położoną na tem arcydziele, łączyła w sobie czystość rysów greckiego posągu z cechą rozwiniętej wysoce inteligencyi, którą grecka rzeźba nie zawsze się odznacza. Oczy, usta, czoło mówiły o rozbudzonej duszy więcej, niż uczucia.
Strona:PL JI Kraszewski Nera 1.djvu/32
Ta strona została skorygowana.