— Domyślałem się, żeś hrabia wszedł zwabiony tym myśliwskim rogiem, — odezwał się, stojąc w miejscu.
— Tak jest, — rozśmiał się Lesław, — my, Polacy, mamy słabość do naszych pamiątek, których nam tak niewiele pozostało.
— Ale mnie sumienie każe przestrzedz pana przeciw własnemu interesowi, — dodał Simon, — że róg ten nie jest starożytną pamiątką. Co najwięcej, mógłby być kopią dosyć udatną z Grüne-Gewölbe w Dreznie lub innego zbioru, — oryginalnym i dawnym nie jest.
Zdumiał się Lesław.
— Ale proszę mi go pokazać!
Księżna skrzywiła usta.
— Pan Simon się oczyścił z wszelkiego zarzutu, — rzekła sucho.
Wolnym krokiem podszedł staruszek do okna i, róg dobywszy, otarł go suknią, z uśmiechem podając Lesławowi, który pilnie przypatrywać się zaczął.
— Naturalnie, kopia ceny wysokiej mieć nie może, — odezwał się, pilnie rozglądając, — ale zawsze rzecz to ładna i ciekawa. A cena?
Simon bez namysłu postawił dosyć wysoką i hrabia się zdumiał.
— Jakto? za kopię i tak... dużo?
— Kopia jest piękną, a praca dziś droższa, niż niegdyś była, — rzekł obojętnie Simon, sięgając już po róg. — Ja hrabiego po dawnej znajomości ostrzedz czułem się w obowiązku. Komu innemu nie powiem nic, bom do tego nie obowiązany.
Strona:PL JI Kraszewski Nera 1.djvu/48
Ta strona została skorygowana.