— Byłby to najpewniejszy sposób przywołania śmierci — odpowiedział obojętnie. — Człowiek robić coś musi; gdy nie może, znak to, że i żyć nie powinien. Odpoczynek zamęcza prędzej, niż praca.
Poruszył ręką.
— Wiele pan lat liczysz sobie? — zapytał niedyskretnie Lesław.
— Rodzice moi nie zapisali roku mojego urodzenia, — uśmiechnął się Simon — ale czuję się bardzo już starym...
Wieczorem zawczasu cisnęła się elita publiczności nicejskiej i z okolic przybyła do świetnie uiluminowanego cyrku. Wewnątrz sala, a raczej szopa ogromna, bardzo umiejętnie na rodzaj amfiteatru przerobiona, wyglądała cudownie, bo wszystkie damy postroiły się wytwornie i tualety ich stanowiły rodzaj mozaiki, wśród której niezliczonych barw i odcieni twarze piękności, tych nawet, które we dnie zwiędłemi się wydawały, wychodziły idealnie promieniejące. Wszyscy z wielką niecierpliwością wyglądali popisu zapowiedzianego fenomenu, który dopiero po zwykłym wstępie, po najrozmaitszych karkołomnych ćwiczeniach wszystkich członków towarzystwa miał nastąpić.
Niewiele też zwracano uwagi na piękne amazonki, na zręcznych jeźdźców, na sztuki, do-