dnięta zostaje w lesie w chwili zjawienia się duchów opiekuńczych, które mają stanąć w jej obronie, — Nera z upadającego konia przeskakuje na poddanego jej skrzydlatego rumaka, — pogoń, z boku przyskakująca, tak się nieszczęśliwie obrachowała, że ścigający rycerz czarny, zamiast skoczyć w przepaść, dla niego zgotowaną, — całą siłą rzutu uderzył w zawieszoną w powietrzu Nerę.
Krzyk przerażenia dał się słyszeć w cyrku, jakby z jednych ust i piersi wychodził. Zadrżeli wszyscy i porwali się z siedzeń. Nera zachwiała się, pochyliła, jak kwiat podcięty, — i upadła na wznak.
Niepodobna opisać wrażenia, jakie to na widzach uczyniło: szał, gniew, rozpacz opanowały wszystkich.
Na scenie zmieszali się aktorowie, biegnąc na pomoc, dyrektor wbiegł z załamanemi rękami.
Z widzów wielka część poprzeskakiwała ławki, przedzierała się przez orkiestrę, szturmowała ścianę, dzielącą cyrk od spektatorów, śpiesząc na pomoc.
Kobiety mdlały, zakrywając oczy. Uderzenie wydawało się tak silne, upadek tak niebezpieczny, że zwątpiono o życiu Nery.
Chociaż przedstawienie, przerwane tym wypadkiem, skończone było, — nikt nie opuszczał cyrku, oprócz tych, co pośpieszyli, aby zasięgnąć wiadomość o Nerze. Domagano się krzykami
Strona:PL JI Kraszewski Nera 1.djvu/53
Ta strona została skorygowana.