kobieta byli z sobą w początkach bardzo czule, widywałam ich nie rozłączających się, prawie zawsze razem, a ojca mego często u jej kolan. Ona zdawała mi się stosunkowo zimną, a przynajmniej inną przy nim, a inną, gdy go nie było. I ze mną choć starała się być jednakowo czułą zawsze, choć mi okazywała przywiązanie, — sercem nie pociągała ku sobie. Pojmowałam teraz coraz lepiej, co się ze mną i koło mnie działo. Stosunki tych rodziców powoli się zaczęły zmieniać. Ojciec szczególniej był innym. Miłość jego dla mnie nawet znacznie ostygła i ja jej już pieszczotami i przypominaniem mu się rozbudzić nie mogłam. Widywałam go rozpaczającym, smutnym, roznamiętnionym jakimś, a niekiedy nienaturalnie wesołym i jakby nieprzytomnym. Pomiędzy nim a kobietą rozpoczęły się kłótnie, wyrzuty, sceny gwałtowne, w czasie których mnie, dziecka, się nawet nie wystrzegano... Gdym czasem rozdrażnionego ojca starała się pieszczotami pocieszyć i uspokoić, odpychał mnie obojętnie. Byłam bardzo nieszczęśliwą... Powoli dostatek, który tak długo nas otaczał, zaczął się zmniejszać, sposób życia odmieniać. Przed obcymi zawsze okazywano jeszcze pozory dobrego bytu, w domu zaczynało braknąć pieniędzy, a wierzyciele drzwi oblegali... Pożycie rodziców stało się nieznośnem — i nagle ojciec mój, po gwałtownej scenie z matką, której wybuch słyszałam zdaleka, — zniknął... Nastąpiła zmiana zupełna, wyjechaliśmy natychmiast. Na mnie przybrana matka mało zwracała uwagi, inne towarzystwo otaczać ją zaczęło... Wychowa-
Strona:PL JI Kraszewski Nera 1.djvu/69
Ta strona została skorygowana.