szych być musiała jakaś wygrana, gdyż następnych książę kazał sobie podawać wykwintne obiady à la carte, najwyszukańsze wina, i kelnerowie, znający się na tem, sądzili, iż musiał dawniej być w bardzo dobrym bycie, bo umiał dysponować i wybierać. Wogóle musiało mu iść nieźle przy czarnej i czerwonej, gdyż płacił, nie żałował sobie na nic, a usłudze rzucał pour-boire prawdziwie książęcy.
Zaczynali więc, nawet kelnerzy, widzieć w nim raczej oryginała, niż ubogiego awanturnika.
Powierzchowności wcale jednak nie zmienił, chodził tak zaniedbany, jak wprzódy, — a cisnął się tam, gdzie suknie jego zwracały oczy i narażały go na kosę spojrzenia i nieprzyjemne potrącenia.
Znany już z hotelu, jako domniemany książę Filipesco, w którym naturalnie zakończenie imienia kazało się Rumuna domyślać, — ukazywał się w miejscach publicznych i zażądał wpisać do klubu, do którego wszyscy znakomitsi należeli przybysze. Chociaż przyjęcie do niego w miejscach takich zbiegowisk nie jest zbytnio utrudnione, bo i kontrola osób bywa prawie niemożliwą, — ów odarty książę znalazł pewien rodzaj oporu ze strony dyrekcyi.
Uderzało szczególniej to, co publicznie rozpowiadał baron Hausgarde, iż nie przypomina sobie, gdzie i kiedy, ale indywiduum to spotykał już — z innem nazwiskiem i był tego najpewniejszym.
Strona:PL JI Kraszewski Nera 1.djvu/78
Ta strona została skorygowana.