kilku miesiącach i rozstaliście się zgodnie, a wasza książęca mość otrzymałaś wyposażenie... To rozumnie i wygodnie... Mąż nie zawadza, nazwisko zostaje, a wolność się odzyskuje.
Po namyśle, z niecierpliwością, gospodyni odezwała się:
— Przepraszam, mąż mój... chory...
— A! a! — odparł, śmiejąc się, Filipesco. — Jeśli zwaryował, to mu się nie dziwię... Księżna sobie wybrałaś, widzę, Nizzę? Hm... miejsce pobytu przyjemne, ani słowa, ale, jeżeli się nie mylę, naraża księżnę na niebardzo przyjemne spotkania! Nie licząc mnie, który, choćby nastraszył, zbyt się naprzykrzać nie będę, ale księżna tu jesteś en pays de connaissance, wszak i papa Simon gości zawsze czasu sezonu w Nizzy?...
Na zapytanie to nie dała księżna odpowiedzi, a Filipesco nie zdawał się rachować na nią, bo podchwycił zaraz:
— Proszę być pewną, że ja dokuczliwym nie będę, — ale małej przysługi muszę się domagać...
Księżna z obawą oczy podniosła.
— Proszę sobie wyobrazić, — mówił dalej, — że mnie tu do klubu nawet przyjąć się wahają i zdają się wymagać, aby ktoś zaświadczył, iż Filipesco nie jest ani Nikopulo, ani żaden rzezimieszek z pod szubienicy urwany!! Ho, ho! — otóż księżna mnie znasz, nieprawdaż? i będzie łaskawą tylko gdzieś, tak — przy ludziach, w rozmowie, głośno poświadczyć, że Filipesco jest nie kim innym, jak sobą samym.
Strona:PL JI Kraszewski Nera 1.djvu/84
Ta strona została skorygowana.