— Nie obawiajże się, — dodał, jeszcześmy jej nie opanowali. Ja umywam ręce...
Księżna Nikopulo dawała — herbatę. Zapowiedzianem było, że sławna śpiewaczka z Opery paryskiej, przybyła do teatru w Nizzy, u księżnej miała coś zaśpiewać. Wiedziano oprócz tego, że księżna żywo zajmowała się losem Nery, a że zdrowie jej znacznie się polepszyło, domyślano się, iż ona tu także pokazać się może. Wszystko to pociągało, ale i dom był oryginalny w swoim rodzaju, którego główną atrakcyjną siłę stanowiło to, że w nim aż nadto swobody mieli goście, a do zbytku powolności dla nich gospodyni. Panował tu i rządził się, kto chciał, i tak do tego trybu wszyscy byli przywykli, księżna tak się nigdy nikomu nie sprzeciwiała, uśmiechem bezmyślnym przyjmując najdziwaczniejsze wymagania, iż każdy sobie u niej pozwalał więcej, niż gdziekolwiekbądź. Dostatek wszystkiego był wielki, stół najwytworniejszy, wina doskonałe, — co ze swobodą, nieograniczoną niczem, dawało dla wielu urok, salonowi księżnej — jedyny.
Prawda, że dla wymyślniejszych pań ta swoboda, której często nadużywano, stanowiła zarazem odstręczającą obawę, aby miary nie przebrano. Księżna nie była może tak bardzo łagodną i dobrą, bo nieraz na jej twarzy malowało się oburzenie i początek gniewu; ale była słabą i bojaźliwą, a może miała powody niedrażnienia nikogo i lę-