panem Baum’em. Miał to być artysta-malarz, ale z dziełami swemi nie popisywał się, nie widziano go nigdy ani z pędzlem, ani z ołówkiem w ręku, mówić tylko umiał o sztuce z powagą, i dosyć z nią był obeznanym.
Profesor Baum mieszkał w jakimś małym hotelu, ale po całych dniach był na usługach księżnej... Złośliwi domyślali stosunków bardzo bliskich... lecz były to tylko zwykłe towarzyskie plotki. Baum z wielkiem poszanowaniem obchodził się z księżną, i nigdy poufałości z nią nie okazał.
Księżna zwała go przyjacielem, ale czasem obchodziła się z nim jak ze sługą, czego on nie brał za złe.
Co profesor robił w Nizzy, gdyż zdrowie jego łagodnego klimatu wcale się nie zdawało wymagać, odgadnąć było trudno. On sam czasem o studyach krajobrazów napomykał i zwał się pejzażystą.
W innych towarzystwach milczącego profesora mało widywano, i on się do nich nie cisnął. Przychodził rano na służbę swą do księżnej, sprawiał jej posyłki i interesa, powracał tu na śniadanie i na obiad, a gdy wieczór lub obiad dawała księżna, marszałkował tu i miał oko na służbę.
Ci, co go u księżnej spotykali i tu o niego ocierać byli zmuszeni, kłaniali mu się potem na ulicy, niektóre panie zapraszały go na wieczory, ale nikt jakoś nie zasmakował w tej istocie, niczem ku sobie nie nęcącej. Gdzie i jak księżna sobie wyszukała tego majordoma, niewiadomem
Strona:PL JI Kraszewski Nera 1.djvu/96
Ta strona została skorygowana.