było. W mieście znano go, jako sprawdzającego jej rachunki, wypłacającego należności, i kupcy szeptali, że musieli mu się wywdzięczać za klientelę, którą on mógł odebrać lub przynieść z sobą.
Niemiec nie zawadzał nikomu... nikt też nie wglądał bliżej w jego stosunki... Wieczorami, gdy pani przyjmowała, Baum znajdował się tu najpierwszy i ostatni się oddalał. Niekiedy miał sobie powierzaną szczególną opiekę nad gośćmi, których księżna serdeczniej chciała przyjmować u siebie...
Mówiliśmy już, że wstęp do salonu tego był nadzwyczaj łatwym, dość się było przedstawić księżnej, aby raz na zawsze zostać zaproszonym. Tych, o których jej chodziło, aby się ukazali na przyjęciach, gospodyni szukała sama, i natychmiast uwiadamiała, jakie dni miała przeznaczone...
Na co się księżnej przydać mogło to kosztowne, czasem przy natłoku cudzoziemców otwieranie domu, to także mogło być zagadką. Najprostszem jej rozwiązaniem było, że się nudziła... a nawykłszy za młodszych czasów do świata, ludzi i ruchu, chciała je jaknajdłużej około siebie utrzymać.
Ponieważ teraz znacznie przekwitłe wdzięki pociągać już nie mogły, a umysłowemi dary nie odznaczała się owa zwiędła piękność, musiała do domu choć obfitą gościnnością przyciągać...
Karmiła najwyszukańszemi łakociami, poiła najdroższemi winami, czasem ściągała płacąc drogo, najsłynniejszych artystów, — i salon jej też
Strona:PL JI Kraszewski Nera 1.djvu/97
Ta strona została skorygowana.