gazynem, gdzie chłopak jego, siedząc na ziemi, z wielką pozornie gorliwością, czyścił kawałek zardzewiałej zbroi.
Hr. Lesławowi Nizza zaczynała się wydawać — nudną. Myślał już co z sobą ma zrobić. Nie miał dotąd nic jeszcze na lato i jesień postanowionego. Rodzice byli tego zdania, aby się udał do zaleconych mu kąpieli morskich, a sami oni w końcu jesieni obiecywali go odwiedzieć.
Do kąpieli było zawcześnie, a w Nizzy skwary dokuczać zaczynały, chociaż jeszcze się towarzystwo nie rozpierzchało, zapowiadano rozrywki, wiosna obiecywała trwać czas jakiś.
Lesław w innych latach znajdował o tej porze Nizzę wcale znośną, zapowiadano wyścigi w okolicy... konie i wyścigi dawniej go dużo zajmowały; a teraz, wydawała mu się do niewytrzymania nudną, pustą i zaduszną.
W Paryżu — musiało być nierównie chłodniej i wielkie wyścigi z nagrodą sto tysięcy zwabiały tam ciekawych. Lesław zaczynał myśleć o tem, czyby nie lepiej było jechać do Paryża. Wstrzymywała go jedna okoliczność, która byłaby, przy innem usposobieniu, ucieszyła i wprawiła w humor najlepszy, a teraz go drażniła.
Jedyny przyjaciel od serca, Edzio S., cioteczny brat jego, zapowiedział mu się w odwiedziny po drodze do Włoch, które miał zwiedzić — mimo letnich upałów.
Edzio równie starannie wychowany jak on, położeniem wyjątkowem i stosunkami stojący z nim narówni, towarzysz pierwszych dni mło-
Strona:PL JI Kraszewski Nera 2.djvu/105
Ta strona została skorygowana.