wszystkiego — dla jakiejś fantazyi, przywidzenia, — nie wiem, jak nazwać...
— Waćpan jesteś przecie człowiekiem doświadczonym i dojrzałym, — rzekł lichwiarz, — wiesz o tem, że mniej więcej wszystko, nawet to, co się nazywa honorem, daje się ocenić, zapłacić i kupić, — możesz więc obrachować swoje wydatki i nadzieje, a naówczas pogadamy. Muszę jednak go ostrzedz, że, w ostatecznym razie, familia mu małoletnią dziewczynę odebrać może... na drodze prawa.
Belotti rzucił się gwałtownie.
— Uszom własnym wierzyć mi się nie chce...
Simon milczał. Włoch przeszedł się po izdebce ciasnej, poruszony do najwyższego stopnia.
— Cóż waćpan myślisz z nią zrobić? — zawołał. — O’Wall chce ją sposobić do teatru... byłżebyś waćpan jego pomocnikiem?
— Ja sam za siebie stoję, — odparł zimno Simon. — Żadnego O’Wall’a nie znam.
Milczeli oba, w tem zapukano do drzwi, Marceli uchylił je, zajrzał i rzekł do dyrektora.
— Kawiarnię chcę zamknąć. Kończcie lub odłużcie to na później...
Belotti, poszeptawszy żywo, odprawił go, drzwi się zamknęły. Przystąpił do Simona.
— Życzyłem sobie pożyczyć pieniędzy, — rzekł, — żadnego innego interesu nie myślę i nie mogę poczynić, chcesz pan o to traktować, czy nie?
Strona:PL JI Kraszewski Nera 2.djvu/19
Ta strona została skorygowana.