kach. Nigdy nikomu tak się, jak jej, nie szczęściło, tak nie wiodło, korzystać potrzeba z tego. Pudłowicz chce poprostu mieć tę sławę, że się przyczynił do obdarzenia świata znakomitą artystką.
— Jeżeli kto, — rzekła po namyśle Nera, — to rodzina ma pierwsza prawo zajmować się losem każdego. Gdyby w istocie znalazła się rodzina moja, dowiodła tego, że nią jest, — chociaż od tak dawna wcale się do mnie nie zgłaszała, musiałabym przynajmniej spróbować zbliżyć się i być jej posłuszną. Ale kiedyż i jak się o tem dowiem?
Sporzała na Belotti’ego; ten ruszył ramionami.
— Trochę cierpliwości, — rzekł, — sądzę, że się to wszystko wyjaśni.
— Tak, ale takiego człowieka, ja Pudłowicz, z taką ofiarą za drzwiami trzymać i kazać mu czekać, nie można, — zawołał Francuz, patrząc na Nerę.
— Ale on jeszcze nie zrobił żadnego kroku, — odezwał się Belotti, — i pana Nera może sobie powiedzieć, że nie wie o niczem.
Belotti i felietonista patrzyli tak na siebie, jakby się wzajem wypędzić stąd chcieli, ale żaden z nich drugiego nie życzył sobie zostawić i zejść z placu. Chwila jakiegoś wahania się trwała dosyć długo, wreszcie Belotti dał znak Francuzowi, szepnął mu coś na ucho i ruszyli razem. Nera pożegnała ich smutna i chmurna, a po wyjściu rzuciła się siostrze Natalii na szyję i rozpłakała.
Strona:PL JI Kraszewski Nera 2.djvu/28
Ta strona została skorygowana.