czas się namyśleć i wskazując nagle na O’Wall’a odezwał się.
— Mnóstwo osób zajmuje się losem panny Nery, a oto jest jeden z jej protektorów (wskazał O’Wall’a), człowiek, którego bez pochlebstwa — słowo i pióro jest potęgą.
Tak zagadnięty nagle Simon zczerniał z gniewu i wstrząsł się; usta mu się trzęsły, nie mógł przemówić jeszcze, gdy O’Wall wtrącił śmiało.
— Dyrektor mi powiada, że pan głosisz, jakoby pana Nera do rodziny jego należała?
— Co komu do tego! — burknął Simon.
— Ci, co się nią opiekują, — dodał O’Wall, — radziby się objaśnić, dlaczego rodzina wprzódy tak o sierocie zapomniała?
— Bo może niewiedziała o niej wcale, — rzekł stary, — a co komu do tego? co komu do tego?
O’Wall nie nawykły, aby się z nim obchodzono lekceważąco, nadął się i odwrócił.
— Bądź co bądź, — dorzucił, — kto się rodziną mianuje, musi tego dowieść.
Niezrozumiałego coś mrucząc i rzucając na obu wzrokiem groźnym, Simon się cofnął w głąb magazynu. Nastąpiło milczenie.
Wtem Francuz, który, jak wszyscy pisarze i artyści, chorował na znawcę i kolekcyonistę starożytności, upatrzył w kątku jakiś ułamek bronzu i, zapomniawszy o Nerze i o sprawie, co go tu sprowadziła rzucił się namiętnie, chwytają zzieleniały, ale nowy fabrykat, mający naśladować wykopaliska pompejańskie.
Strona:PL JI Kraszewski Nera 2.djvu/30
Ta strona została skorygowana.