losem na przyszłość. Idzie o to, że — wy możecie mieć pewne słuszne wymagania.
Kontrakt, zobowiązanie ze strony małoletniej. Sądzę, że byliście do tego przygotowani. Simon wam mówił o tem?
— Tak jest, — zamruczał Belotti, — ale wszystko to wymaga bliskiego rozpatrzenia się.
— Ja sądzę, że raczej porozumienia tylko, — rzekł Salmon, bo dowody pokrewieństwa małoletniej (kładł ciągle nacisk na tę małoletność) są najmniejszej nie ulegające wątpliwości.
Belotti nic nie odpowiedział, — szli razem.
— Rozumie się, — dołożył adwokat, — iż możecie mieć coś do rewindykowania, ale, we własnym interesie, radzę pomiarkowanie. Macie do czynienia z izraelitą, a my, biedni żydzi, nie nawykliśmy rzucać pieniędzy przez okna.
Milcząco odbyła się reszta drogi do biura. Salmon wprowadził gościa do tego samego pokoju, w którym przed chwilą była Nera. Simon siedział tu w fotelu zadumany posępnie. Na widok dyrektora cyrku, porwał się z żywością niemal młodzieńczą.
Po przywitaniu, Włoch, udający bardzo ostygłego i panem siebie będącego człowieka, zażądał dowodów pokrewieństwa i praw Simona do wnuczki. Położono przed nim niezbędne tylko dokumenta, które Belotti z pomocą adwokata rozpatrzył w milczeniu. Niestety, nic przeciw nim zarzucić nie było można, a metryka potwierdzała małoletność.
Strona:PL JI Kraszewski Nera 2.djvu/61
Ta strona została skorygowana.