Wychodząc z teatru, Pudłowicz, rozgorączkowany, uprowadził z sobą Lesława.
— Wyrwałem się nie w porę i niepotrzebnie z ofiarą, — rzekł, wzdychając, na pół zgryziony, a trochę rad temu, że go posądzano. — Wygląda to, jakgdybym się chciał pochwalić tylko. Tymczasem familia! niewiedzieć zkąd. Cóż z nią zrobią? nie wiesz?
— Ale ja nic a nic nie wiem, — odparł Lesław, — oprócz, że mi żal tej biednej ofiary, która z rąk spekulatora Włocha, przejdzie może w gorsze jeszcze spekulanta izraelity. — Co ją dobrego może czekać od familii, która jej dotąd znać nie chciała, a opiekuje się dopiero teraz, gdy ona cały świat zainteresowała? C’est louche. Lękam się o nią!
— Przepadła! niema wątpliwości, — podchwycił Pudłowicz. — Ale mógł-że ją inny los spotkać?
Stali jeszcze przed teatrem, gdy idący O’Wall zatrzymał się przed hr. Lesławem.
— No? co mówicie o historyi Nery?
— Tak mało pewnego wiem, że nic nie mówię, — rzekł Lesław, — bajki krążą!
— Pardon, mnie, jako dziennikarzowi i felietoniście, możecie dać wiarę, — przerwał Francuz. — Ja za moje informacye ręczę. Rodzinę Nery stanowi tu w Nizzy znany izraelita, antykwaryusz, albo jeśli chcecie, lichwiarz, — Promenade des Anglais, M. Simon. Nera jest jego rodzoną wnuczką.
O’Wall szydersko się uśmiechał.
Strona:PL JI Kraszewski Nera 2.djvu/69
Ta strona została skorygowana.