niem do porządku, wczorajszego wieczora w wielkim nieładzie zostawionego apartamentu, zamiatała i trzepała, gdy Filipesco, który już tu był znanym, zjawił, się w swym wielce zaniedbanym stroju, ale z dumną, pańsko-cyniczną miną, żądając widzieć się gospodynią.
Godzina była wcale nie zwyczajna do odwiedzin. Księżna zaledwie po śniadaniu pierwszem miała zasiąść do codziennej restauracyi swych wdzięków, ale gość natarczywie bilet wcisnął służącemu i kazał mu go zanieść do pani z tem, że miał — interes bardzo pilny.
Księżna, zmęczona wczorajszym wieczorem, nocą podobno bezsenną, chora, z głową związaną, spojrzawszy na bilet, zmieszała się bardziej jeszcze, pomyślała chwilkę i — kazała prosić do na wpół już uporządkowanego gabinetu.
Narzuciła na siebie szal — zmęczoną twarz na prędce obsypała pudrem, i, nie spojrzawszy nawet w zwierciadło, wysunęła się do gabinetu, w którym zastała już gościa rannego, z jedną ręką w kieszeni, rozglądającego się znudzono po sprzętach i pokojach.
Filipesco twarz miał, jak zawsze, szydersko-dumną i wyrazem pogardliwej obojętności napiętnowaną.
— Dzień dobry — odezwał się — i przepraszam najmocniej — ale bardzo pilnych słów kilka miałem do księżnej. Niepodobna, ażebyś pani nie słyszała o pannie Nerze, którą mianują — wnuczką pana Simona.
Strona:PL JI Kraszewski Nera 2.djvu/80
Ta strona została skorygowana.