rzecz, że je w końcu przegram i znowu będę zrujnowanym, bo na to pracuję, ale podobno w mojej niegdyś ojczyźnie, — spada na mnie znowu jakaś dosyć znaczna spuścizna. Nim ją potrafię uzyskać i w świat puścić, upłynie trochę czasu i ja zapewne niczego już potrzebować nie będę. Jeżeliby co po mnie pozostało... nie będzie tego wiele! ma foi! chcę to córce zapisać.
Na księżnie ofiara ta nie zrobiła żadnego wrażenia, poruszyła ramionami. Po przestanku dorzuciła żywo:
— Jeżeli Simon się zajmie jej losem, ona nic od nikogo potrzebować nie będzie. Ja także mogłabym jej coś zostawić.
— Wszystko się o to rozbije, — przerwał Fiłipesco, — że stary Simon, jak z ukradzionej bielizny prują złodzieje cyfry, wyporze z dziecka pochodzenie i nazwie ją zapewne inaczej, aby do nas się nie przyznać.
— Może robić co chce, — nagle wybuchnęła znowu księżna, która aż zerwała się z krzesła i natychmiast siadła znowu, — może robić co chce, — ale ja się dziecka nie wyrzeknę. Nie mam nikogo w świecie, jestem sama, kocham ją.
Filipesco chciał przerwać, nie dała mu mówić.
— Wiesz! — zawołała, zapominając się. — To rzecz osobliwa, ja wcale anim wiedziała, ani się domyślałam, patrząc na tę Nerę, że ona może być córką moją. A! nic a nic, — a mimo to, czułam się do niej pociągnięta jakąś siłą, chciałam
Strona:PL JI Kraszewski Nera 2.djvu/84
Ta strona została skorygowana.