ją wziąć do siebie, biegałam, posyłałam, troszczyłam się o nią.
— A! a! — śmiał się gość, — księżna sobie wyobrażasz, że to był głos krwi? Sapristi! Romanse! księżna się nią tak gorąco zajmowałaś dlatego, że cała Nizza była w gorączce, — tak samo jak O’Wall i pułkownik Pudłowicz. Słowo w słowo!!
Szyderstwo to do żywego dotknęło widać księżnę, gdyż zerwała się z siedzenia.
— Zawsze ten sam cynizm w waćpanu, zawsze urągowisko! — zawołała.
— Ale, kochana pani, — wtrącił Filipesco, — naprzód na starość człowiek się nie zmienia, przeciwnie, twardnieje w formie, jaką młodość nadała, — powtóre, ja tem żyję, że ze wszystkiego szydzę. Gdybym miał płakać nad głupstwami ludzkiemi i własnemi, — dawnoby było po mnie. Światby na tem nie stracił, ale ja jestem tego zdania, że dopóki człowiek może jeść świeże ostrygi, homara, trufle i pasztet z wątróbek, — a pić szampana i stare węgierskie, — powinien spełniać ten obowiązek i nie śpieszyć się z pożegnaniem tych przysmaków.
To mówiąc, Filipesco wstał powoli.
— Zatem, mości księżno, co się tyczy tej Nery, nic mi nie masz do rozkazania? Gdybyś sobie życzyła, abym jej pomagał w odzyskaniu jej?
— Dziękuję, dziękuję. Zobaczymy, — poczęła mruczeć księżna. — Nie jestem zdecydowaną, co pocznę. Nie wiem.
Strona:PL JI Kraszewski Nera 2.djvu/85
Ta strona została skorygowana.