— W przewidywaniu, że moje świadectwo może być potrzebnem, — dodał Filipesco, — chciałem zawiadomić ją, że tymczasowo będę w Nizzy. Gram w Monaco. Gdybym się zgrał zupełnie... no, nie wiem! będę musiał wrócić do kochanej ojczyzny. Sapristi! i szukać tam owej spuścizny, mój adres, Bukareszt, — poste-restante. Zresztą adwokata mam tam zawsze.
Książę dobył pugilares i począł szukać.
— Adwokat, — Stefan Romanul?
Księżna słuchała obojętnie, jakby jej to wcale nie obchodziło.
— Jeszcze słowo, — rzekł, zabierając się do wyjścia książę. — Chodziłem się dowiedzieć o Simona. Zniknął. W sklepie jakiś elegancki młodzieniec. Nera pośpiesznym pociągiem wyjechała do Paryża. Dziadunio dodał jej do towarzystwa — panią pułkownikową de la Porte!
Śmiał się znowu książę.
— Pułkownikową znasz księżna?
Zapytana wzrok podniosła na niego.
— Słyszałam o niej.
— Teraz jest ona — świętą!! Ma tu reputacyę niewiasty, którą stawią na przykład i wzór na świeczniku, — mówił dalej — ale to, nic więcej, tylko stara grzesznica nawrócona, w której się może odezwać natura pierwotna. Człowiek nigdy ze swej skóry nie wychodzi.
Z niejakiem zajęciem słuchała tego gospodyni.
— W Paryżu, — dodał Filipesco, — nie wiem, czy Nerę uda się komu odszukać. Zazdrosny
Strona:PL JI Kraszewski Nera 2.djvu/86
Ta strona została skorygowana.