o nią Simon łatwo jej nada nazwisko nowe i przekręci, jak zechce.
Milcząco przyjęła tę wiadomość Nikopulo, w końcu jednak dość niezręcznemi słowy podziękowała gościowi za jego troskliwość i dobre chęci.
— Widzisz pani, — rzekł na zakończenie książę, — iż dyabeł nie jest tak czarnym, jak go malują, — i ja nie tak niegodziwym łotrem, za jakiego uchodzę. Jedną jeszcze dobrą radę chciałbym jej udzielić, — dodał już w progu, — nie kuś się o odzyskanie córki. Dla niej nie przyniesie to żadnej korzyści, a wam przyczyni utrapień.
Na tę radę wcale już, żegnając go ukłonem zdaleka, nie odpowiedziała. Wolnym krokiem, mierząc przebywane apartamenta wejrzeniem szyderskiem, — posunął się ku wyjściu Filipesco. Po drodze spotkał właśnie na służbę przybywającego profesora, pozdrowił zdumionego tem, iż go tu w tak rannej znalazł godzinie i pociągnął dalej.
Księżna, nie przyjąwszy nawet profesora, natychmiast z gorączkowym pośpiechem poszła się malować i ubierać.
W godzinę potem stały zaprzężone konie przed gankiem i księżna jechała do magazynu Simona.
W progu, z nadskakującą grzecznością, spotkał ją ów młodzieniec, który tu gospodarza zastępował.
— Chciałabym widzieć się z panem Simonem.
Strona:PL JI Kraszewski Nera 2.djvu/87
Ta strona została skorygowana.