— Simon, chory, musiał z porady lekarza odjechać do Paryża, — rzekł bardzo grzecznie zastępca, — mogę panią upewnić, że jestem zupełnie wtajemniczony we wszystkie jego interesa.
— Wątpię, ażeby wszystkie interesa obejmowały ten, dla którego ja przybyłam, — szepnęła księżna.
— Zdaje mi się, — grzecznie odparł młodzieniec, — że objaśnieniem wszelkiem służyć mogę, nawet w interesach zupełnie wyjątkowych — osobistych.
Księżna, rumieniąc się, czego pod malowaniem dostrzedz było trudno, szepnęła:
— M. Simon odzyskał podobno wnuczkę?
Młodzieniec milczał chwilę.
— Tak jest, — potwierdził.
— Jakież są jego zamiary względem niej? Ja także mam pewne prawo pytać o to.
Ostatnie słowa szepnęła ledwie dosłyszalnym głosem.
Zastępca Simona bez namysłu prawie rzekł natychmiast:
— Zdaje mi się, że się to najwłaściwiej da listownie rozwiązać, — ja pismo pani przesłać się obowiązuję.
— Wolałabym adres Simona!
— Nie wiem, gdzie go lekarze wyprawią, adres się zmienić może, — wymijająco odparł młody komisant.
— Pan Simon wyjechał? z pewnością? — spytała raz jeszcze.
— Tak jest.
Strona:PL JI Kraszewski Nera 2.djvu/88
Ta strona została skorygowana.